środa, 25 czerwca 2014

difficult

Ostatnio pisałam Wam, że rozpoczynam dietę i wszystko jest świetnie oprócz 
poniedziałkowego i wczorajszego grilla. Właściwie oprócz mięsa z kurczaka i 
ciemnego chleba nic nie jadłam, ale taka wyżerka jako ostatni posiłek dnia nie jest w porządku. 

W Dzień Taty, jak już posiedzieliśmy z rodzicami na tarasie, zebrałam się w garść i 
mimo braku gotowości wydusiłam z siebie coś, co tkwiło we mnie od kilku miesięcy. 
Jeszcze tego samego wieczoru było kiepsko. Czułam się dziwnie, płakałam, ale jednocześnie 
miałam to już za sobą. Nie wiedziałam, że będzie to takie trudne. Pisałam jeszcze z przyjaciółką 
i moimi fantastycznymi siostrami na fb (pozdrawiam Monia i Kasia!♥), także wsparły mnie i 
następnego dnia było o niebo lepiej. 
Wczoraj o 6 rano wybrałam się z sąsiadem na rower. Przejechaliśmy 31 kilometrów! 
Było cudownie! Po powrocie do domu zrobiłam jeszcze inne ćwiczenia, więc łącznie 
zeszło troszkę ponad 2h. Wzięłam prysznic i przyszła do mnie Ola. Posiedziałyśmy 
chwilę, pogadałyśmy, a później na zakupy i do szkoły. 
2 lekcje siedzieliśmy u Pani z niemieckiego, było bardzo fajnie. Tydzień temu brała ślub i 
opowiadała nam przeróżne rzeczy, nie tylko na ten temat, ale miałam łzy w oczach.. 
Później technika, religia, artystyczne i do domku. Po obiedzie przyszła Iga i pojechałyśmy z 
moimi rodzicami za granicę (Sosnowiec :>), mama miała jakieś zaliczenia na studiach, 
a my pojechałyśmy w miejsce, które już daawno chciałam odwiedzić! Wróciłyśmy 
dosłownie na moment do mnie, a potem znów w podróż! Już nie będę pisać gdzie, 
co i jak.. ale odwiedziłyśmy rejony na których dość często bywałam w dzieciństwie. 
Pohuśtałyśmy się, pobawiłyśmy na placu zabaw, zrobiłyśmy dyskotekę w aucie, a 
wieczorem grill u mnie. 

Tak właśnie wyglądały moje poprzednie dni. Wczoraj byłam zbyt padnięta, aby 
cokolwiek tu dodać, przepraszam. Więc dziś spodziewajcie się jeszcze jednego wpisu! 
do potem! ;3

1 komentarz:

  1. 31 km rowerem to nie aż tak dużo, w porównaniu do tego ile chodziłam na wycieczce. Przeszliśmy ponad 40 km...pod górkę!

    ☼nikoletta-blog.blogspot.com☼

    OdpowiedzUsuń