Więc ostatnie dni wakacji spędzałam w moim ulubionym mieście i osoby odwiedzające mojego bloga regularnie pewnie wiedzą, że mówię o Krakowie! Pogoda dopisała, chociaż podobno miało padać. Jeździłam z kuzynką na tenisa, miliony razy odwiedzałyśmy różne galerie, gdzie kupiłam mnóstwo rzeczy i oczywiście znów mamy tysiące nowych, cudownych wspomnień. Nie obyło się od obżerania lodami, fast-foodami czy słodkościami. Kilogramów nie przybyło, ale od dziś rozpoczynam dietę. W tym roku Kraków odwiedziłam mnóstwo razy! Nadrobiłam trochę zaległości z poprzednich lat i myślę, że częstotliwość ta w przyszłości zostanie taka sama.
Rozpoczęcie roku było znośne. Niestety (jak to ja) musiałam sobie popłakać, ale staram się być pozytywnie nastawiona do zmian jakie zaszły. Klasa jak narazie nie robi na mnie wrażenia. Potrzeba trochę czasu, abyśmy się zżyli. Atmosfera jest (jak dla mnie) nieco dziwna, nie potrafię się przyzwyczaić, ale czego oczekuję po pierwszym dniu?! Liceum, ehh aż trudno w to uwierzyć. Na górze możecie zobaczyć bluzę jaką dostawali pierwszoklasiści LO. Chociaż tyle na dobry początek..
Wracając do Krakowa i zakupów jakie zrobiłam, to przedstawię Wam kilka zdjęć rzeczy w które się zaopatrzyłam. Wkrótce zobaczycie je na mnie.:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz